Kochani!
Ci, którzy obserwują mnie na Instagramie widzieli już zdjęcie przedmiotu moich dzisiejszych refleksji.
Jakiś czas temu pokusiłam się o zakup nowego lakieru. Z racji tego, że latem stawiałam na słodkie pastele i mocne neony, postanowiłam zainwestować w coś bardzo stonowanego.
W ręce wpadł mi nudziakowy Sally Hansen complete Salon Manicure w odcieniu 220 Cafe Au Lait.
Przyznam, że kolor wybrałam z myślą o nadchodzącej powoli jesieni :(
Na paznokciach prezentuje się bardzo elegancko i klasycznie.
Jaka jest moja opinia?
Jeżeli chodzi o plusy, to lakier genialnie się rozprowadza!
Ma szeroki wygodny w użyciu pędzelek.
Do pełnego pokrycia wystarczą dwie warstwy. Przyznam jednak, że jedna warstwa też mi się podoba - nadaje paznokciom bardzo naturalny, zadbany wygląd.
Lakier schnie dosyć szybko, ale sprint to nie jest :) Jednak, po kilku minutach na pewno nie powstanie nam na paznokciach żaden niespodziewany odcisk :)
Nie smuży, nie ma widocznych warstw, lecz staje się pięknie jednolity.
Jeżeli chodzi o trwałość, to powiedziałabym, że należy do średniaków - na paznokciach trzymał się pełne 3 dni.
Podoba mi się także gumowe wykończenie zakrętki. Dzięki temu łatwo możemy ją odkręcić.
Jednak to cudo ma też swoje wady. Zapach ma niestety bardzo mocny i nie przyjemny. Czuć go aż do wyschnięcia lakieru.
No i cena. Lakier kosztuje około 27 zł. Myślę, że za tyle pieniędzy kupiłabym 5 Miss sporty i moje zadowolenie byłoby podobne.
Pozdrawiam serdecznie!
Katiuszka <3
Śliczny kolor ;)
OdpowiedzUsuńMiło, że ci się podoba :)
UsuńUwielbiam takie kolorki, ale wolę wąskie pędzelki bo mam małe paznokcie ;)
OdpowiedzUsuńTez mam wąskie paznokcie i pędzelek sprawdza się idealnie :)
UsuńLove it! <3
OdpowiedzUsuń