Nie ukrywam, że jestem łasuchem :) I każda moja podróż, to nie tylko chęć zobaczenia czegoś nowego, ale również próbowanie nowych nieznanych mi smaków.
Po kuchni hiszpańskiej obiecywałam sobie wiele i powiem jedno: Nie zawiodłam się!
Wyjeżdżając postawiłam sobie za główny cel zjeść paellę z owocami morza :) i udało się. Okazała się pyszna! Świeże krewetki, małże i inne cudowności! Paella okazała się być potrawą pełną smaków i aromatów. Dodatkowo jest bardzo syta :) Porcja, którą nam zaserwowano śmiało starczyłaby dla czterech osób.
Bardzo smakowały mi również kotlety jagnięce z dodatkiem grillowanych warzyw.
Jestem fanką łososia w każdej postaci. Tu postawiłam na wersję grillowaną.
Jednak daniem, które zawładnęło moim sercem jest gazpacho! To zupa-chłodnik z pomidorów. Jest niezwykle orzeźwiająca, idealna na upały! Spróbuję ją odtworzyć w domu :)
A Sebastian? To inna historia :) Kurczak, pizza i rosół :) Czyli jak zwykle :P
Hiszpania okazała się być królową oliwek! Nigdzie indziej nie jadłam tak pysznych! Miały słodko-słony posmak i nie mogłam się opanować żeby nie zjeść wszystkich :)
Próbowaliśmy też najrozmaitszych tapas - moimi faworytami okazały się małe rybne kotleciki. Niestety nie zrobiłam im zdjęcia :(
Czym byłaby jakakolwiek kuchnia bez deserów :) Moim faworytem okazał się krem kataloński. Miał delikatną kremową konsystencję. Był dość słodki, ale smak ten równoważyła lekka goryczka karmelizowanego cukru na wierzchu :)
Ale pyszne puszyste omelciki z czekoladowym sosem były tylko mały kroczek z tyłu :)
Do tego litry kawy, soków ze świeżych owoców i sangrii - hiszpańskiego wina.
Na koniec kilka ciekawostek :)
Napój rodem z Walencji - Chufi. Coś okropnego. Nie wiem, co mama podawała Wam w dzieciństwie gdy bolały brzuchy, ale my dostawałyśmy smectę. Ten napój właśnie tak smakuje :/ Bleeee
I takie fajne słomeczki z łyżeczką do kawowej pianki :) Muszę takich poszukać w Olsztynie :)
Smacznego!
Pozdrawiam!
Katiuszka <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz