Kochani!
Jakiś czas temu rynek kosmetyczny zalała fala nowych cudeniek do ust - szminki w kredce. Albo kredki w szmince. Jak kto woli.
Do mojej kosmetyczki trafił piękny okaz z firmy Lumene. Nie będę ściemniać i od razu napiszę, że ta gruba kredka przykleiła się do mnie na amen. Ale nie narzekam, bo bardzo się polubiłyśmy.
Dlaczego ją lubię?
Jest bardzo wygodna w użyciu - wykręca się na tej samej zasadzie co zwykłe szminki. Jest zamknięta w estetycznym, trwałym opakowaniu, które mimo trudnych warunków życia w mojej torebce nie połamało się do dziś.
Ma lekko transparentny kolor, dzięki czemu aplikacja bez lusterka nie jest tak stresująca jak w przypadku kryjących pomadek.
Ma przyjemną konsystencję, sunie miękko po ustach. Nie podkreśla suchych skórek, co cieszy mnie teraz niezmiernie, gdyż walczę z mrozem i wichrem. Moje usta są jak wióry :(
Niestety nie pachnie, a szkoda - taka by była ładna truskaweczka :)
Ma też lekutką tendencję do zjadania się. Nie zostaje na ustach kilku godzin, ale to nic. Nie znam szminki, której nie muszę poprawiać w ciągu dnia. Poprawiam więc i tę.
Największym minusem jest fakt, że napisy na opakowaniu nie przetrwały. Wytarły się do gołego i nie wiem nawet jakiego odcienia używam. Bywa. Nie muszę wiedzieć wszystkiego.
Pozdrawiam
Katiuszka<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz