Kochani!
Gdy czytam styczniowy post o postanowieniach, to stwierdzam nie jest źle! Czytam, piszę i nagrywam. Czegoś brakuje? Niestety tak :/ Nie mogę się Wam pochwalić osiągnięciami w sporcie :D Choć bardzo bym chciała.
Mogłabym napisać, że mam tyle zajęć, że nie znajduję tej godzinki. Albo, że mam kontuzję kolana i musicie mnie zrozumieć. Ale nic z tego nie byłoby prawdą.
Prawdą jest natomiast to, że rozleniwiłam się i mi się nie chce. Ćwiczę raz, czasem dwa razy w tygodniu. Więcej nie i nie będę ściemniać.
Jednak piękna pogoda, zdjęcia lasek na Instagramie i perspektywa założenia krótkiego topu sprawiają, że znów o tym myślę i nie chcę by na myśleniu się skończyło.
Teraz jednak będę dla siebie ostrzejsza. Spisuję tu całą masę punktów, które wypełnię w ciągu najbliższych 30 dni. A później szczerze się z nich tutaj rozliczę. I albo będę dumna jak paw albo spalę się ze wstydu (mógłby się wtedy spalić ten tłuszczyk - nie obrażę się : )
Ale zaznaczam - nie chcę porywać się z motyką na słońce. Jestem żywym przykładem, że rewolucja w nawykach nie zawsze się sprawdza.
Zatem pozostaje metoda małych kroczków. Wprowadzam zasady, które (mam nadzieję) nie sprawią, że zniechęcę się po tygodniu i nie będę chodziła sfrustrowana, że muszę.
MAŁE KROCZKI KATIUSZKI
Dieta:
4 posiłki o stałych porach.
Słodycze raz w tygodniu (nie potrafię z nich zrezygnować - sorry).
Kawę słodzę połową łyżeczki cukru (próbowałam - jest ok).
Aktywność fizyczna
Znów chodzę do pracy pieszo.
Mam nadzieję, że ta aktywność fizyczna połączy się z bieganiem.
Znalazłam bowiem bardzo motywujący artykuł, który pozwolił mi stwierdzić, że fakt, że nie przebiegam od razu 5 km nie jest końcem świata i nie świadczy o moim zapuszczeniu :D Przeczytajcie, bo warto :) Jak zacząć biegać?
Trzymajcie kciuki!
Katiuszka <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz