Kochani!
Dziś post pełen żalu i wkurzenia. Tego, że drogerie Rossman, Hebe i Natura właśnie wystartowały z promocjami na kosmetyki kolorowe nie muszę nikomu mówić. W końcu cała blogosfera aż huczy! Na każdym blogu możemy obejrzeć łupy innych dziewczyn ( na moim też się pojawią :) i dobrze! Zawsze fajnie jest zaoszczędzić kilka złotych.
Jednak radość z nowych kosmetyków przyćmiewa mi widok tego, co się dzieje w sklepach podczas tych osławionych wyprzedaży.
Wchodząc ostatnio do Rossmana miałam wrażenie, że trafiłam na pole bitwy! Przy szafach tłumy jakby rozdawali za darmo. Wszyscy się pchają, łokcie idą w ruch. I wiecie co? Wcale się temu nie dziwie. Taka ludzka natura, że każdy chce zgarnąć co mu się marzy, zwłaszcza gdy jest o połowę tańsze niż zazwyczaj. Nie pogniewałam się gdy dostałam koszykiem pod kolana i mało nie padłam na podłogę. Zagryzłam zęby gdy czarny Color Tatoo został mi bez pardonu zabrany sprzed nosa. Wyprzedaż to bitwa i każda z nas zdaje sobie z tego sprawę. Ale....
Do jasnej cholery! Ludzie, co Wy macie w głowach gdy otwieracie nowe, fabrycznie zapakowane kosmetyki i macacie je ile wlezie? Nie wstyd Wam, że wkładacie paluchy w cienie, pudry i podkłady gdy przed oczami leży tester? Nie zastanawiacie się komu przypadnie szminka, którą przed chwilą mazaliście sobie po dłoni?
A może przypadnie WAM?
Każdej osobie, która wymaca kosmetyk (a następnie nie kupi go tylko weźmie ten z tyłu - nieużywany) życzę, aby otworzywszy go gdy wróci do domu znalazła w nim wielki odcisk palucha! I żeby jej tusz za 30 zł w promocji wysechł po 3 tygodniach, a od szminki Astor (taka droga i dobra) dostała opryszczki!
I nie ma, nie ma żadnego usprawiedliwienia na takie buractwo i cwaniactwo! ŻADNEGO!
P.S. Nie trafił mi się żaden ,,zgwałcony paluchem" kosmetyk, ale znajomym tak. A gdy zwróciłam uwagę jednej pani, to stwierdziła, że to nie moja sprawa i mogę nie kupować - zero skrupułów. Jak to mówi Kryspin - cesarz internetu ,,ŻAL"
Wylałam frustrację.
Pozdrawiam
Katiuszka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz