Jestem z natury bardzo blada. Wolno się opalam i łatwo spiekam się na raka :) Nie lubię się też specjalnie opalać (choć kocham słońce, ale nie leżenie plackiem:), o solarium nawet nie myślę.
Wiecie, że ostatnio byłam na I Komunii św. mojej chrześnicy, a na kreację wybrałam sobie sukienkę do kolan :) Planowałam też założyć sandały.
Czego łatwo można się domyślić moje nogi raziły bladością! Ze względu na sandały rajstopy nie wchodziły w grę. Zresztą szczerze ich nie znoszę - tego połysku i wiecznego przymusu poprawiania.
Poszukałam więc na blogach rozwiązania. I znalazłam!
Krem BB od Lirene. Wybrałam ten do ciemnej karnacji, bo czytałam, że daje ładniejszy efekt. Zapłaciłam za niego 25 zł w Rossmanie - nie mało. Czy było warto?
Jak najbardziej TAK! Dawno nie byłam tak zadowolona z kosmetyku.
Jak go nakładam?
Wieczorem zrobiłam mocny peeling ciała aby pozbyć się niechcianych skórek itp. Następnie posmarowałam ciało zwykłym balsamem. Jeśli macie bardzo suchą skórę polecam też użyć czegoś nawilżającego przed brązowieniem skóry.
Rano nałożyłam cienką warstwę kremu BB (jeśli nałożycie za dużo zacznie się wałkować - szybko ,,wyczujecie" ile kremu potrzeba). Poczekałam aż się wchłonie i założyłam BIAŁĄ sukienkę. Ryzykownie, ale się opłacało :)
Jak działa?
Balsam ma złoto-pomarańczowy odcień. Jednak kolor jaki nadaje skórze jest brzoskwiniowo-brązowy. Daleko mu od tandety i efektu ,,solary". Delikatnie barwi skórę i wyrównuje koloryt.
Wieczorem wystarczy umyć ciało mydłem aby pozbyć się produktu.
Moje wrażenia.
Balsam sprawdził się cudnie! Wyglądałam na lekko opaloną, ale nie było widać, że to sztuczna opalenizna. Dodatkowy plus, że balsam (czekałam około 5 minut zanim się ubrałam) nie pobrudził mi ubrań. Sukienka pozostała biała nawet od wewnętrznej strony gdzie stykała się z ciałem. Dodatkowo zero plam, smug, zacieków i nierównomiernego ścierania się. Nie barwi dłoni. Dla mnie kosmetyk idealny!
Pozdrawiam!
Katiuszka<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz